Napromieniowani
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
 
  Pokaż wiadomości
Strony: [1]
1  POEZJA I OPOWIADANIA / POEZJA I OPOWIADANIA / Odp: Dlaczego jest źle? : Marzec 19, 2011, 14:01:31
dlaczego ten tekst jest przeniesiony do opowiadań i co on ma z nimi wspólnego? Albo z poezją?
2  POEZJA I OPOWIADANIA / POEZJA I OPOWIADANIA / Odp: Przynudzanka o zniecierpliwieniu : Marzec 19, 2011, 14:00:54
dlaczego ten tekst jest przeniesiony do opowiadań i co on ma z nimi wspólnego? Albo z poezją?
3  POEZJA I OPOWIADANIA / POEZJA I OPOWIADANIA / Przynudzanka o zniecierpliwieniu : Marzec 18, 2011, 13:01:46
Myślimy stereotypowo; poglądy nasze oparte są przecież na własnych doświadczeniach. Zdrowy nie był niepełnosprawnym, więc i o ludziach „zmniejszonych szans" pojęcie ma nikłe. I odwrotnie, chory od urodzenia nie był nigdy człowiekiem zdrowym i nie ma żadnych odniesień do sytuacji człowieka zdrowego. Egoistyczny brak wyobraźni, przewidywania i zastanowienia, pomaga ludziom zdrowym w chodzeniu po ziemi. Nie widzą przez to czyhających na nich barier. Mogą się od nich oderwać, wejść na chodnik i być tam, gdzie chcą. A o chorych można powiedzieć, że zwyczajny chodnik i brak wszelkich barier, istnieją tylko w ich marzeniach.

b

Doszedłem do wniosku, że z chorobą żyć się da, lecz jak, sprawa to indywidualna. Można się turlać po zawiściach, pieniactwach i wymaganiach ale to nie mój styl. Mój polega na rozumnym przyzwyczajeniu i pogodzeniu się z postępującymi nieuchronnościami. Z biologią narastających ograniczeń. Z tym, czego nie potrafię zmienić. Jestem przecież dłużej chory, niż byłem zdrowy, a więc w pewnym sensie znajduję się w stanie naturalnym. Kto wie, czy umiałbym być zdrowym po tylu latach? Od nowa przystosowywać się do życia bez przeszkód? Do świadomości, że mogę wykonać to, czego nie potrafiłem przez lata? Iść ulicą nie bojąc się upadku? Stanąć w szczerym polu nie szukając oparcia? Powtórnie wykształcić w sobie zapomniane zachowania i prawidłowe nawyki? Przewalczyć rutynę, obawy i przyzwyczajenia?

c

Przez okres nieprzerwanej choroby oduczyłem się życia pośród szarej codzienności. Teraz każda czynność wymaga ode mnie precyzji, koncentracji, zharmonizowania faktycznego ruchu ciała z ruchem opartym na jego wyobrażeniu. Przedtem byłem zadbanym pedantem. Rzeczy, których używałem, miały swoje miejsce. Teraz nie mam siły na to, by je tam odłożyć. Dano mi rentę, nie chodziłem więc do pracy, nie stykałem się z ludźmi zajętymi użeraniem się ze zwykłymi problemami, z tym, za co przetrwać do wypłaty, co włożyć do gara, z czego zapłacić czynsz. W zamian mogłem cieszyć się nieustannie podłym zdrowiem, latać po przychodniach, czepiać się nadziei na cud. A w przerwach pomiędzy pobytami w szpitalach, sanatoriach i u znachorów, świtem lub nocami mogłem uczyć się, czytać, jeździć palcem po mapie, podróżować po tych miejscach, do których nie pojadę nigdy.

I w takich chwilach uświadamiałem sobie, że mam szczęście. Moi znajomi ze szpitala, chorzy na to samo, już od dawna nie wstawali z barłogu, podczas gdy ja hopsałem po całej sali i wszędzie było mnie pełno, wszędzie był nadmiar mojej obecności, na korytarzu, w dyżurce, w innych salach. Patrzyli na mnie z zazdrością, a wieczorami zwierzali się, że nie czytają, bo nie potrafią skupić się na jednym rządku liter. Podobnie z oglądaniem telewizji. Skarżyli się, że litery i obrazy są płynne, oleiste, zamazane.Więc gdzie mi do nich, jak mogłem przypuszczać, że jestem do nich podobny? Przecież moje cierpienia były niczym, były błahostkami w porównaniu z ich. I jak ludzi idących do pracy, zdrowych i zagonionych walką o byt, zrozumieć nie byłem w stanie, tak i ludzi chorych bardziej ode mnie, też. Bo trzeba być w skórze drugiego człowieka, trzeba żyć w jego trudnościach, kompleksach i „nierealności", by wydawać o nich sąd.

d

Właściwie wszystko przemawiało za moim milczeniem. Ale że nie chciałem poniechać walki z wiatrakami, czyli z absurdami swojego życia, postanowiłem wrócić do publicznego mówienia. Wiem jednak, iż mówienie o czymś, co trwa bez przerwy i towarzyszy mi tak dotkliwie, że staje się moją częścią egzystencji, jest bardzo ryzykownym przedsięwzięciem. Ryzykownym, ponieważ poczucie otaczających mnie i osaczających bzdur, przepisów i prawnych zawirowań - wyzwala ze mnie stylistyczną agresję, budzi tak silny emocjonalny sprzeciw, że przestaję nad sobą panować.

Czyżbym przesadzał z reakcjami? Wątpię, gdyż mam usprawiedliwienie: niecierpliwość. Niecierpliwość jest moim argumentem istnienia, katalizatorem mojego postępowania i częścią mnie. Niecierpliwość związaną jest z moją przeszłością i przyszłością. Ze mną. Z moją pamięcią. Z moimi odczuciami i wciąż odwlekanymi zmianami na lepsze.
4  POEZJA I OPOWIADANIA / POEZJA I OPOWIADANIA / Dlaczego jest źle? : Marzec 18, 2011, 12:15:27
Kiedy zastanawiam się nad tym, przypomina mi się  opowiadanie Malcolma Lowryego – "Lapis", autora głośnej powieści  "Pod wulkanem".

Akcja rozgrywa się w szpitalu. Jeden  z współpacjentów głównego bohatera zwierza mu się, że nad historią jego choroby, nad ustaleniem diagnozy i dalszym leczeniem osobiście czuwa jeden z najlepszych tutejszych medyków. Myśl, że jest pod opieką, że ktoś zajmuje się jego sprawą, pozwalała mu przetrwać pobyt w tym miejscu, pozwala mu żyć nadzieją na wyzdrowienie. Lecz gdy nareszcie, po paru tygodniach bezskutecznego oczekiwania na lekarza, dostrzegł go na korytarzu, podszedł do niego i starał się dowiedzieć, jak tam z jego  problemem, zdziwiony lekarz zapytał go, kim jest i na co się skarży, bo go nie pamięta.

I druga przypowieść, tym razem z kolekcji moich niepowodzeń: w trakcie wędrówek po urzędach zdarzało mi się spotykać z tak zwanymi decydentami. Kiedy po raz pierwszy miałem rozmowę z oficjelem, z radości, że mogę mu przedstawić sprawę, z którą do niego przyszedłem, nie wiedziałem, gdzie mam się podziać. Byłem otumaniony ze szczęścia, że przy nim siedzę, że docierają do mnie jego wzniosłe sentencje, że w końcu doczekałem się wizyty u człowieka obdarzonego inteligencją.

W trakcie rozmowy każdy z tych notabli wykazywał zrozumienie dla prezentowanych przeze mnie zagadnień, uznawał trafność i zasadność moich argumentów, wspólnie ze mną zastanawiał się, jak należałoby je  rozwiązać, obiecywał pomoc, jednym słowem wychodziłem z ich gabinetów podniesiony na duchu, usatysfakcjonowany tym, że w końcu znalazłem kogoś zdolnego do odczuwania cudzego losu. Lecz gdy po tygodniu nie następowały żadne tej rozmowy reperkusje, szedłem do nich jeszcze raz. Witali mnie jak dobrego znajomego, już od progu zapraszali do wnętrza swoich pokoi, uśmiechali się nawet, tyle że już na początku rozmowy kazali mi przypomnieć, co mnie gnębi.

Wchodziłem do ich biur, siadałem w fotelu i zaczynałem od nowa. Mówiłem, przytaczałem, powoływałem się na przepisy, paragrafy i ustawy.

W lot chwytali, w czym rzecz. Jak poprzednio, ubolewali nad absurdami dotykającymi niepełnosprawnych, ofiarowywali się z pomocą, obiecywali, że pogadają z innymi dyrektorami wydziałów, a to z Architektem Miasta, a to z Lekarzem  Wojewódzkim. I znowu wychodziłem od nich z optymizmem, z wiarą  i ufnością. Ale moja otucha, optymizm oraz pozostałe niedorzeczności, legły w gruzach, gdy odwiedzałem ich po raz trzeci i gdy po raz trzeci musiałem przypominać, z czym przychodzę.

Tego rodzaju eskapad miałem w swoim życiu od pioruna i trochę, wszystkie razem wszelako nauczyły mnie ostrożności, rezerwy, sceptycyzmu.
5  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / Ankieta : Listopad 06, 2009, 14:46:44
Ażeby  cokolwiek leczyć, trzeba wiedzieć, ilu jest chorych, w jakim są stanie, jak im pomóc, z czego żyją, gdzie, w jakich warunkach, ile miejsc w szpitalach i na oddziałach rehabilitacyjnych trzeba dla nich przeznaczyć.
Przedstawiam wstępny projekt ankiet mogących być podstawą przeprowadzenia szczegółowych i profesjonalnych badań dotyczących ludzi chorych i niepełnosprawnych. Oczywiście jest to tylko projekt wymagający szerszej dyskusji: 
a)   wiek
b)   stan cywilny(czy mieszka samotnie)
c)   wykształcenie (jaki jest wpływ choroby na kwalifikacje zawodowe?)
d)   rodzaj schorzenia
e)   kto pomaga: instytucje rządowe – np. PFRON -,  pozarządowe, nikt,
f)   zainteresowania (teatr, film, telewizja, radio, muzyka, malarstwo, sport itp.)
g)   liczba chorych zdiagnozowanych według specyfiki schorzenia (np. głusi, niewidomi, cukrzycy)
h)   stopień inwalidztwa
i)   rodzina
j)   dochód na rodzinę
k)   czy wymaga opieki (jakiej)
l)   środki utrzymania (wysokość ewentualnych zarobków, renta, zasiłek, praca)
m)   sposób poruszania się (samodzielnie, tylko z opiekunem, po mieszkaniu, po ulicy)
n)   warunki lokalowe (bariery w domu, osobny pokój, przystosowywana łazienka. Jeżeli nie posiada, to dlaczego)
o)   dostęp do lekarstw, przychodni zdrowia, szpitala, sanatorium, lekarza - specjalisty, psychologa
p)   rodzaj stosowanej rehabilitacji
q)   potrzeby i oczekiwania (pod adresem jakich instytucji powinny  być kierowane)
r)   liczba chorych objętych programami pomocowymi
s)   czy placówki zdrowia (szpitale, przychodnie) dostarczają  dane liczbowe o ilości chorych poddawanych leczeniu
t)   czy pomiędzy przychodniami, a szpitalami istnieje wymiana informacji na temat liczby przewlekle chorych
u)   Czy dane służby zdrowia dotyczące zaleceń sposobu udzielania wszechstronnej pomocy ludziom niepełnosprawnym docierają do służb odpowiedzialnych za pomoc społeczną?

6  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / ŚCIEPA DLA BOGATYCH : Październik 31, 2009, 17:25:32
Jak kraj długi i niesmaczny, rozlega się wołanie o poratowanie PAŃSTWA. Radio, TV, gazety, ogłaszają, że jak najbardziej są skłonne pomagać, patronować, sponsorować, że chętnie się włączą, że trzeba być człowiekiem i otworzyć serce. Po kościołach i schroniskach brata Alberta, po ulicach i norach  z emerytami, przetacza się zbiorowy jęk błagających o pomoc. Skrzykuje się więc legiony, hufce, czeredy kwestarzy, ochotników - jałmużników, małoletnich dziadów kalwaryjskich, by wyręczali nasze niegospodarne ministerstwa, ZUS-y,   PFRONY i NFZ-y. Bo, jak stale słyszymy, instytucje te znajdują się na krawędzi ubóstwa, ledwie wiążą koniec z końcem, ściga je posępne widmo sfiksowanego komornika. Gdyż jak się niejednokrotnie przekonywaliśmy, nie mają one pieniędzy na przekręty i kanciarstwo, na malwersacje, premie i ustawowe podwyżki wielotysięcznych pensji dla swojej armii niepotrzebnych urzędników, a na dodatek, są gnębione jakimiś durnowatymi wymaganiami chorych...Chorych miesiącami czekających na operację, na wizytę u lekarza – specjalisty, na lekarstwo pomagające żyć, na rehabilitację…

2

Nie od dziś wiadomą jest rzeczą, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Lepiej i taniej. Nawet jeśli drogim specyfikiem, to przebieg terapii jest krótszy i skuteczniejszy.  A zwłaszcza – ekonomicznie uzasadniony. Jednak proces leczenia, szczególnie – leczenia chorób przewlekłych, będących w stadium znacznego zawansowania, jest kosztowny: wymaga drogiej aparatury. Teoryjka: urządzenia medyczne ratujące ludzkie życie, tak jak leki najnowszych generacji, są  REFUNDOWANE. Przynajmniej tak być powinno w myśl ustaw. Że jednak tak nie jest, że jest to teoryjka przeznaczona dla naiwnych, przekonujemy się na każdym kroku.

3

Często się  czyta o rozmaitych wyścigach ze słoikiem, puszką lub tacą, o akcjach humanitarnych, zbiórkach społecznych, żebraninach i charytatywnych koncertach organizowanych na rzecz wspierania konkretnych chorych lub całych grup społecznych. Co rusz jesteśmy świadkami czyjejś bezradności, czyjegoś płaczu. Widok rodziców proszących o finansową pomoc dla swojego dziecka, jest widokiem wstrząsającym. Lecz wstrząsającym dla ludzi wrażliwych. Posiadających sumienie. To znaczy dla ludzi nie pracujących w Ministerstwie Zdrowia.   


7  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / Odp: Cyborgi są wśród nas... Ciekawostki ze świata... : Październik 02, 2009, 16:27:49
ciekawe i pożyteczne
8  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / Krikomora : Wrzesień 26, 2009, 13:52:58
Proszę nie traktować tego tekstu jako reklamy:  w moim mieście (Bydgoszcz) istnieje  komora termiczna (działanie na organy wewnętrzne - skrajnie niskimi temperaturami: -160 stopni przez 3 minuty). Mobilizuję się  i chodzę na te zabiegi. Chodzę, to dużo powiedziane. Przejdę parę metrów i muszę odpocząć. Więc nie chodziłem, a jeździłem wózkiem…

Podjąć kurację można w Centrum Rekreacji  85 – 850 Sport Factory ul. Toruńska 151). Już po czterech wejściach do kriokomory zaszły we mnie bardzo dziwne i zaskakujące zmiany. Przede wszystkim częściowo ustąpiły „kurcze”. Jeżeli przed zabiegami przydarzały mi się ze dwa lub trzy razy dziennie, to teraz ich częstotliwość ograniczała się do jednego na tydzień. Drugim objawem polepszenia było zmniejszenie zaburzeń równowagi.  Trzecim, istotnym, było rzucenie palenia. Czwartym, moje jazdy tramwajem i codzienne piesze wędrówki. Dla człowieka, który od dziesięciu lat nie korzystał z usług miejskiej komunikacji, palił i bez opamiętania łykał tabletki na wszystkie swoje dolegliwości, otworzyły się nowe i nieznane perspektywy. 

Leczenie szokiem termicznym przynosi efekty zwłaszcza w schorzeniach neurologicznych (np. SM), w depresjach...Krioterapia ogólnoustrojowa znosi częściowo lub likwiduje całkowicie nieznośny ból, poprawia cyrkulację  krwi, przez co wzrasta dotlenienie wszystkich kończyn oraz wszystkich narządów wewnętrznych. Zmniejsza się też usztywnienie mięśni, co jest wykorzystywane podczas  ćwiczeń rehabilitacyjnych. Stąd jest  stosowana przy leczeniu schorzeń reumatycznych.

Interesujące wyniki przynosi użycie tej metody wobec ludzi zdrowych. Na przykład sportowców, którzy chcą podnieść ogólnorozwojową sprawność swojego organizmu. Ten rewelacyjny system terapeutyczny jest powszechnie znany i propagowany w świecie jako doskonały sposób wspomagania medycyny tradycyjnej. W świecie, ale nie w Polsce. Nam europejski rozsądek nie przystoi. My mamy swój. A  podpowiada on naszym pociesznym urzędnikom od zdrowia, że optymalnym sposobem leczenia jest nie nowoczesna profilaktyka, lecz  średniowieczne metody pod  swojską nazwą „szklana kula”.
9  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / Szczęście Mateusza : Wrzesień 22, 2009, 10:12:53
http://www.tvn24.pl/2267201,12690,0,0,1,wideo.html
10  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / Urzędnik, mój Pan : Wrzesień 12, 2009, 12:17:09
Zaczynam wątpić w ekonomiczny rozsądek naszych władz. Od lat nic się nie zmienia; urzędowy ping - pong nie ma końca i powoli staje się naszym zwyczajem, tak jak nonszalancka maniera nieodpowiadania na listy. Unia wytyka nam niechlujstwo w nieracjonalnym leczeniu i ma słuszność: rozpoznanie patologicznego zjawiska decyduje o skuteczności terapii. Narzekania  na bezustanny brak środków, odwieczne apele o zaciskanie pasa, powoływanie się na dziury budżetowe i ubogie państwo, nie wytrzymują krytyki i są śmieszne, gdy widzi się, że jednocześnie stać nas  na ponoszenie kosztów nagminnych malwersacji (np. ostatnie aresztowania skorumpowanych ”szefów” ZUS i wycieczka jego pracowników do Tunezji na koszt rencistów).

Zastanawiam się, kiedy zaczniemy myśleć w sposób racjonalny, to znaczy - ekonomiczny. Kiedy zacznie się nam opłacać zdrowy rozsądek? Czy nastanie za naszego życia i wreszcie przestaniemy być swawolnymi utracjuszami? A może Urzędy te nie są zainteresowane prawidłową działalnością?  Mam wrażenie, że powołane są tylko do lamentowania, a chory jest w tych Instytucjach traktowany jak zło konieczne, zawalidroga, oszust i pieniacz żerujący na urzędniczych uczuciach.  Nie są  zainteresowane polepszeniem obecnej sytuacji, lecz wolą o niej DYSKUTOWAĆ, GAWORZYĆ, UBIJAĆ DEMAGOGICZNĄ PIANĘ. Wniosek: okazuje się, że nie wspólny interes jest dla nich ważny, ale gospodarcza zadyma, tradycyjna korupcja, odwieczny bałagan, trwa zatem zabawa w przeciąganie liny, ta nasza wzajemna i demagogiczna licytacja o to, który urząd wymaga większych subsydiów.

PS.

Po cóż ja to mówię? Mówię po to, by uświadomić różnym marnotrawcom naszych pieniędzy, że źle się bawią ZA NASZYM PRZYZWOLENIEM. Za naszym, gdyż nie ma w nas tej świadomości, że urzędnik, to nie nos, ale tabakierka; urzędnik, to nie Pan i Władca; urzędnik, to nie funkcja dożywotnia i dziedziczna; urzędnik, to SŁUŻĄCY; np. ja go powołałem i ja mogę go odwołać, gdyż to ja opłacam mu liberię.
11  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / SŁOŃCE I DESZCZ : Wrzesień 10, 2009, 10:10:52
Przez okres nieprzerwanej choroby (44 lata SM) oduczyłem się życia pośród szarej codzienności. Teraz każda czynność wymaga ode mnie precyzji, koncentracji, zharmonizowania faktycznego ruchu ciała z ruchem opartym na jego wyobrażeniu. Przedtem byłem zadbanym pedantem. Rzeczy, których używałem, miały swoje miejsce. Teraz nie mam siły na to, by je tam odłożyć.

Dano mi rentę, nie chodziłem więc do pracy (I grupa), nie stykałem się z ludźmi zajętymi użeraniem się ze zwykłymi problemami, z tym, za co przetrwać do wypłaty, co włożyć do gara, z czego zapłacić czynsz. W zamian mogłem cieszyć się nieustannie podłym zdrowiem, latać po przychodniach, czepiać  się nadziei na cud. A w przerwach pomiędzy pobytami w szpitalach, sanatoriach i u znachorów, świtem lub nocami mogłem uczyć się, czytać, jeździć palcem po mapie, podróżować po tych miejscach, do których nie pojadę nigdy. 

Wtedy chodziłem jeszcze, jeszcze kuśtykałem trzymając się mebli i nie wyobrażałem sobie, że może być gorzej. Sądziłem, że osiągnąłem dno. I tak mi się wydawało, aż do momentu, gdy przestałem wychodzić na zewnątrz, gdy zadomowiłem się w łóżku. Porównuję tamtejsze oceny swojej zdrowotnej sytuacji z obecną i dochodzę do wniosku, że za kolejne parę lat znowu będę zdziwiony dzisiejszymi narzekaniami. Znowu zapadnę w ciemność. I znowu będę sądził, że już gorzej być nie da rady.; w takich chwilach uświadamiałem sobie, że mam szczęście. Moi znajomi ze szpitala, chorzy na to samo, już od dawna nie wstawali z barłogu, podczas gdy ja hopsałem po całej sali i wszędzie było mnie pełno, wszędzie był nadmiar mojej obecności, na korytarzu, w dyżurce, w innych salach. Patrzyli na mnie z zazdrością, a wieczorami zwierzali się, że nie czytają, bo nie potrafią skupić się na jednym rządku liter. Podobnie z oglądaniem telewizji. Skarżyli się, że litery i obrazy są płynne, oleiste, zamazane.

Więc gdzie mi do nich, jak mogłem przypuszczać, że jestem do nich podobny? Przecież moje cierpienia były niczym, były błahostkami w porównaniu z ich. I jak ludzi idących do pracy, zdrowych i zagonionych walką o byt, zrozumieć nie byłem w stanie, tak i ludzi chorych bardziej ode mnie, też. Bo trzeba być w skórze drugiego człowieka, trzeba żyć w jego trudnościach, kompleksach i „nierealności", by wydawać o nim sąd; większość z nas jedzie na podobnym wózku, ale to my decydujemy, dokąd nas powiezie: czy w słońce,  czy w deszcz.
12  Słowa na dobry początek.. / REGULAMIN / CZY NIKOMU NIE ZALEŻY NA INTEGRACJI? : Wrzesień 09, 2009, 21:24:24
Nie od dziś wiadomo, że łatwiej zapobiegać chorobie, gdy jest w stadium początkowym, aniżeli leczyć ją, kiedy jest zaawansowana. Należy pamiętać, że profilaktyka nie tylko wydłuża nam życie, ale też powoduje, że chorujemy mniej i krócej. Dzięki szeroko pojętej prewencji, wracamy do zdrowia szybciej i nie w tak kosztowny sposób.
Prędzej jesteśmy na powrót aktywni, w związku z czym nasze pazerne INSTYTUCJE SOCJALNEGO i MEDYCZNEGO WSPARCIA, ponoszą mniejsze trudy finansowe.

Natomiast leczenie chorób zaawansowanych, jest długotrwałe, nie zawsze prowadzi do całkowitego wyzdrowienia pacjenta, zawsze jednak wymaga stosowania droższych leków, a także - skomplikowanej aparatury.

Niestety, instytucji posługujących się ekonomicznymi racjami, nie mamy za wiele; dla tych, które są w większości, liczy się PRĘDKI ZYSK. Zysk, doraźna opłacalność, co owocuje wdrażaniem i wycofywaniem się z nieustannie błędnych eksperymentów szukania oszczędności. Np. bezkarnym testowaniem chorych pomysłów na uzdrowienie MEDYCYNY, czy POMOCY SPOŁECZNEJ.

W tym miejscu należałoby sprecyzować, co kryje się pod określeniem: POMOC WSZECHSTRONNA. Najkrócej i najwłaściwiej można powiedzieć, że jest to pomoc OSZCZĘDNA i ODCZUWALNA dla tych, co jej potrzebują. A więc inna od obecnej: przypadkowej i rozrzutnej, bo bezplanowej i nieraz udzielanej kilkukrotnie.

POMOC WSZECHSTRONNA polega na rozumnym współdziałaniu WSZYSTKICH ISTNIEJĄCYCH PLACÓWEK, pomoc wszechstronna polega więc na wymianie niezbędnych informacji. Na ustaleniu liczby chorych, np. chorych wymagających interwencji medycznej, lub ilości sprzętu rehabilitacyjnego..

Jak wiemy, statystyka jest podstawą rozumnego planowania. Źródłem wiedzy o  zjawiskach i zagrożeniach. Rejestracja zagrożeń pomaga zorientować się w potrzebach i rozmiarach udzielanej pomocy. Finansowych lub medycznych.

Choćby dlatego warto mieć rozeznanie  w ich wielkości, wiedzieć na pewno, gdzie występują najczęściej i jak im zaradzić. Rejestracja pozwala więc na oszczędne gospodarowanie środkami. Nie „na oko", w przybliżeniu,  orientacyjnie.

Ale czy na pewno wiemy, ile czego na co przeznaczyć? Ilu jest chorych i w jakim są stanie? Czy wymagają opieki i czy ją mają? Czy pomiędzy przychodniami, a szpitalami istnieje wymiana informacji na temat liczby przewlekle chorych. Czy dane służby zdrowia dotyczące zaleceń sposobu udzielania wszechstronnej pomocy ludziom niepełnosprawnym docierają do służb odpowiedzialnych za pomoc społeczną?

Czy placówki zdrowia (szpitale, przychodnie) dostarczają dane liczbowe o ilości chorych poddawanych leczeniu? Czy pomiędzy przychodniami, a szpitalami i ośrodkami pomocowymi istnieje prawidłowa wymiana informacji na temat liczby przewlekle chorych

Czy dane służby zdrowia dotyczące zaleceń sposobu udzielania wszechstronnej pomocy ludziom niepełnosprawnym docierają do służb odpowiedzialnych za pomoc społeczną?

Przychodnie, szpitale, ośrodki pomocy społecznej, instytucje prywatne i państwowe, samorządy lokalne, związki i stowarzyszenia o charakterze pomocowym, winny mieć dostęp do jednolitej bazy informacji o ludziach wymagających pomocy. Dostęp do informacji o chorym, czy biednym.
Strony: [1]
Strona wygenerowana w 0.09 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

cheeeemia jinsei-no-imi xbustyx film kociarnia