izkaa189
Izka
Administrator
mieszkaniec
   
ile piszemy 0
Offline
Wiadomości: 245
|
 |
« : Listopad 03, 2009, 21:25:19 » |
|
"Gaja na piÂątym biegu"
Na œcianie klasy IIc szko³y podstawowej w Nowosolnej pod £odzi¹ wisz¹ d³onie uczniów. Dziewiêtnaœcie par d³oni odrysowanych na kartonach. Na ostatnim kartonie nie ma d³oni, tylko dwie stópki. Dwie lewe. Gaja Staroù ma osiem lat, niektórzy jej s¹siedzi uwa¿aj¹, ¿e nie powinna ¿yÌ. I bez wahania mówi¹ to jej matce. - Zobaczysz. Ona bêdzie mia³a do ciebie ¿al, ¿e j¹ urodzi³aœ. Albo: - Czyœ ty zg³upia³a! Takie dziecko wychowywaÌ. Oddaj j¹ do zakonnic, a ty mo¿esz mieÌ drugie. Gaja musia³a stoczyÌ walkê o ¿ycie, jeszcze zanim przysz³a na œwiat. Lekarze uwa¿ali, ¿e ci¹¿ê lepiej usun¹Ì. Bo koœci dziecka s¹ nieprawid³owo wykszta³cone. Bo bêdzie niepe³nosprawne fizyczne. Bo mo¿e nawet urodziÌ siê roœlina. Mama p³aka³a, bo nie potrafi³a podj¹Ì decyzji. Dlaczego to ona ma zdecydowaÌ, czy jej dziecko ma ¿yÌ. Decyzjê u³atwi³a sama Gaja. Kiedy lekarze wracali do rozmowy o aborcji, kopa³a tak mocno, ¿e kartki podskakiwa³y mamie na brzuchu. Mama patrzy³a wtedy na lekarzy i widzia³a wampiry w bia³ych fartuchach. - Nie mogê tak od razu. Muszê siê zastanowiÌ - mówi³a wampirom, wymykaj¹c siê z pokoju. I Gaja siê urodzi³a. W chwili porodu mama nic nie zauwa¿y³a. Ca³y œwiat przys³oni³y jej pulchne poliki dziewczynki. Tata zauwa¿y³, ¿e dziewczynka nie ma jednej nó¿ki. Trudno. Najwy¿ej bêdzie jeŸdziÌ na wózku. Poszerzy siê drzwi do dziecinnego pokoju i bêdzie dobrze. Wtedy do mamy Gai przyszed³ profesor. Pog³aska³ j¹ po g³owie i powiedzia³: - Wiesz co, ona r¹czek te¿ nie ma. Najwa¿niejsze, ¿eby z g³ow¹ dziewczynki wszystko by³o w porz¹dku. Po trzech miesi¹cach wyjaœni³a to pani neurolog. Wybada³a Gajê na wszystkie strony i powiedzia³a tak: - No, rozwój psychiczny dziecka niestety prawid³owy. Ssak Ka¿dy maluch rozpoczyna poznawanie œwiata od w³asnego palca. Gdy w pobli¿u nie ma mamy, na pocieszenie najlepiej possaÌ kciuk. Wsuwanie kciuka do buzi to pierwsze zadanie ka¿dej samotnej r¹czki. Kto nie umie ssaÌ, nie poci¹gnie mleka. Dlatego maluchy trenuj¹ ssanie na w³asnym kciuku jeszcze w ³onie matki. Gaja nie ssa³a kciuka na pocieszenie. W ogóle nigdy nie trenowa³a ssania, ani przed narodzinami, ani po. - Dlatego nie wiadomo, czy bêdziesz mog³a karmiÌ piersi¹ - powiedzia³ mamie profesor. Bo mo¿e siê okazaÌ, ¿e Gaja ssaÌ nie umie. Dopiero to zrobi³o mamie przykroœÌ. Jeszcze w ci¹¿y wyobra¿a³a sobie, jak bêdzie przytulaÌ niemowlê do piersi. Jednak Gaja poradzi³a sobie bez treningu. Ju¿ za pierwszym razem pewnie chwyci³a sutek. Potem zawsze ssa³a mocno i d³ugo. Dok³adnie trzy lata, trzy miesi¹ce i trzy dni. Kiedy mama trzyma³a Gajê przy piersi, przychodzili do niej ludzie. Ogl¹dali i za³amywali rêce. - Jak ty sobie poradzisz? Co to bêdzie, jak ona pójdzie do ¿³obka-przedszkola-szko³y? Gdzie bêdzie pracowaÌ? Kto siê ni¹ zaopiekuje na staroœÌ? Mamê to denerwowa³o. Jej dziecko jest ma³e, le¿y obok niej i mama musi byÌ spokojna. Musi byÌ ca³a dla tego dziecka, a nie myœleÌ, co bêdzie za wiele lat. Wiêc przepêdzi³a tych ludzi. Hefalumpy Mama od pocz¹tku za³o¿y³a, ¿e bêdzie siê do Gai ca³y czas uœmiechaÌ. Za wszystko j¹ chwali³a. Gaja machnê³a swoj¹ krótk¹ ³apk¹, mama ju¿ j¹ ca³owa³a. Przesz³a metr na pupie, cudownie! Cokolwiek Gaja by zrobi³a, by³a najlepsza na œwiecie. Dlaczego jest inna? Z tym jest jak z ptaszkami, jedne fruwaj¹, inne nie. Jak mama znalaz³a w gazecie zdjêcie niepe³nosprawnego zwierz¹tka, od razu Gai pokazywa³a. ¯eby Gaja wiedzia³a, ¿e nie spotka³o jej nic, co nie dzieje siê na œwiecie. Pomaga³y w tym bajki Disneya. Tam zawsze jest bohater, który musi pokonaÌ swoje s³aboœci, ¿eby wygraÌ. Simba z "Króla lwa" musia³ uwierzyÌ, ¿e drzemie w nim duch jego wielkiego ojca Mufasy, ¿eby wróciÌ do Lwiej Ziemi, zwyciê¿yÌ z³ego Skazê i ca³¹ armiê hien, a potem zaj¹Ì miejsce na tronie. Maleùstwo z "Kubusia Puchatka" bardzo ba³o siê Hefalumpów, mimo to samo wybra³o siê w nocy na ³owy i z³apa³o jednego na lasso. Potem okaza³o siê, ¿e Hefalumpy wcale nie s¹ takie straszne. Mo¿na siê nawet z nimi zaprzyjaŸniÌ. Zachwyci³ j¹ widok Tarzana i Jane, jak patrzyli sobie w oczy i przyk³adali d³où do d³oni. - Te¿ chcia³abym mieÌ takie d³onie z palcami... Mama Gai zamar³a. A Gaja wypali³a: - Ale nie mam! I pokica³a do swoich zabawek. Krew Kiedy Gaja posz³a do przedszkola, zaczê³a jej czêsto lecieÌ krew z nosa. - Dokuczaj¹ ci? - Nie, mamusiu - odpowiada³a Gaja i puszcza³a nosem kolejn¹ stru¿kê. Wreszcie zapyta³a. - Mamo, dlaczego tak ze mn¹ jest? Co matka ma powiedzieÌ dziecku? ¯e Bóg tak chcia³? Przecie¿ nie wie, czy chcia³. Nie bêdzie gadaÌ za Pana Boga. A Gaja ci¹gnie: - Chcia³abym byÌ taka jak inne dzieci. - Wiem, córeczko... Nie powiedzia³a nic wiêcej, przytuli³a j¹ tylko z ca³ej si³y. Wymyœli³a dla Gai bajkê o czarodzieju. ¯e by³a sobie mama, która bardzo chcia³a mieÌ córeczkê. No i okaza³o siê, ¿e córeczka mieszka w jej brzuszku. Ale pewnego dnia przyszed³ z³y czarodziej i powiedzia³: - Oddaj mi swoje dziecko. Dam ci za nie du¿o z³ota, kamieni szlachetnych, same bogactwa, tylko mi daj swoje dziecko A mama na to: - Nie mog¹ ci daÌ mojego dziecka, ono jest tylko moje. IdŸ sobie. Czarodziej poszed³. Urodzi³a siê œliczna dziewczynka. I czarodziej znowu przyszed³ i mówi tak: - Oddaj mi swoje dziecko, dam ci takie z obiema r¹czkami i z równymi nó¿kami. I bêdzie wygl¹da³o jak wszystkie inne dzieci. Tylko oddaj mi dziecko, które masz. Ale mama powiedzia³a: - IdŸ sobie st¹d, ty wstrêtny czarodzieju, bo ciê poszczujê swoimi psami. Nie chcê innego dziecka, bo to jest moje i kocham je najbardziej na œwiecie. Czarodziej uciek³ i ju¿ nie wróci³. A krew ju¿ nie leci Gai z nosa. S³omka - Masz, dziecko, lizaczka - powiedzia³a sklepowa, wyci¹gaj¹c rêkê do Gai. Dziewczynka popatrzy³a na ni¹ i uœmiechnê³a siê. - Ona nie ma r¹czek - wyjaœni³a mama. - Ale weŸmiemy lizaka do domu. Jak zdejmiemy kurteczkê, na pewno go zje. Dzielna dziewczynka, pomyœla³a dyrektorka szko³y w Nowosolnej, patrz¹c na uœmiechniêt¹ Gajê. Chcia³abym, ¿eby siê u mnie uczy³a. Umieszczenie Gai w tej szkole nie by³o takie proste. Najpierw trzeba by³o przyzwyczaiÌ inne dzieci. Mama wozi³a Gajê na szkolne huœtawki jeszcze w przedszkolu. Na pocz¹tku nie wszystko sz³o g³adko. - Eee! Zobaczcie! Ona nie ma r¹k! - krzykn¹³ jakiœ ³obuz. - Ja nie mam r¹k, a ty nie masz mózgu - odgryz³a siê Gaja. Mama innego dziecka próbowa³a siê wdziêczyÌ: - O, jaka ³adna kaleka. A co ty tutaj robisz w piaskownicy? - K³ócê siê ze s³omk¹ o moj¹ colê - odpowiedzia³a Gaja i g³oœno zasiorba³a. Mamê a¿ korci³o, ¿eby wytargaÌ ³obuza za ucho albo ofukn¹Ì g³upi¹ kobietê. Nie robi³a tego, bo chcia³a, ¿eby Gaja radzi³a sobie sama. Czasem tylko nie wytrzymywa³a. Wtedy Gaja wysy³a³a jej spojrzenie, które oznacza³o: "Mamo, daj spokój, dam radê". Bo Gaja wie, ¿e jak mama wkroczy, z przyjaŸni bêd¹ nici. I jak ch³opiec z piaskownicy zapyta³: - Nie jest ci smutno, ¿e nie masz r¹czek? - to wstrzyma³a mamê wzrokiem i odpowiedzia³a: - Czasami tak. Ale najwa¿niejsze, jaka jestem w œrodku. Po kilku miesi¹cach dzieci z podstawówki przesta³y zwracaÌ uwagê na chorobê Gai. We wrzeœniu Gaja zaczê³a chodziÌ z nimi do szko³y. Pierwszego dnia mama Gai siê rozp³aka³a. Powsta³ problem z akademi¹ - czy po dyplom pasowania na ucznia Gaja ma jechaÌ na wózku, czy pójœÌ na protezce? Bo na wózku bêdzie zale¿na od mamy, sama nim nie pokieruje. A protezka mo¿e byÌ w t³umie dzieciaków niebezpieczna. Ktoœ Gajê potr¹ci i Gaja siê przewróci. A jeœli zrobi sobie przy tym krzywdê? Gaja sama zdecydowa³a: - Pójdê na pupie, jak zawsze! Wszystkie dzieci sz³y na nogach, a ona swój dyplom na pupie wyskoczy³a. Na oczach setki dzieciaków. Dla mamy Gai to by³o zwyciêstwo. Tyle razy jej powtarza³a: masz, jak masz, inaczej nie bêdzie. Lustra w ca³ym domu wiesza³a, ¿eby Gaja siê widzia³a. ¯eby by³a przyzwyczajona do tego, jak wygl¹da. ¯eby siebie akceptowa³a. ¯eby siê nie wstydzi³a. I Gaja siê nie wstydzi. A potem posz³a z dzieciakami do klasy. Sama. Kaligrafia - Bóg stworzy³ cz³owieka na swój obraz. Na obraz Bo¿y go stworzy³. Stworzy³ mê¿czyznê i niewiastê - zaczê³a katechetka na pierwszej lekcji religii i spojrza³a na Gajê, która akurat przesta³a siê uœmiechaÌ. Trzeba to wyjaœniÌ. Ale jak siedmiolatce wy³o¿yÌ w piêÌ minut ca³¹ teologiê? Bóg stworzy³ cz³owieka doskona³ym, ale póŸniej wdar³o siê z³o. I to z³o tworzy niedoskona³oœci. Nie mo¿na zak³adaÌ, ¿e Bóg stworzy³ cz³owieka niedoskona³ego. ¯e chcia³, ¿eby ktoœ cierpia³. ChoÌ cierpienie i niedoskona³oœci cz³owieka uszlachetniaj¹, jak naszego papie¿a, który by³ bardzo chory. Cierpienie i niedoskona³oœci s¹ po to, ¿eby ciê wyró¿niÌ z t³umu. Kolejna lekcja religii, dzieci otwieraj¹ podrêcznik: "¯eby okazaÌ mi³oœÌ Jezusowi, chcemy byÌ obecni w drugim cz³owieku. Mo¿esz sprawiÌ radoœÌ choremu. Mo¿esz oddaÌ ubrania, które s¹ ju¿ za ma³e. Albo zaoszczêdziÌ pieni¹dze na s³odyczach i oddaÌ na potrzeby ubogich". I znowu zgrzyt. Bo jak mo¿na przyrównaÌ cz³owieka do ubraù? Kiedy w sali zapada krêpuj¹ca cisza, Gaja roz³adowuje j¹ swoim œmiechem. Nikt nie umie zachowaÌ powagi, kiedy Gaja siê œmieje. Zanim Gaja posz³a do szko³y, jej przysz³a wychowawczyni ca³e wakacje zastanawia³a siê, jak Gaja bêdzie pisaÌ. Mo¿e nauczy j¹ pisaÌ nó¿k¹? Albo przyniesie laptop i Gaja bêdzie wciskaÌ klawisze swoimi krótkimi ³apkami? Na pierwszej lekcji zobaczy³a, jak Gaja pisze. I pomyœla³a, ¿e to fenomen. Gaja przyciska d³ugopis polikiem do ramienia i koùcem obu ³apek stawia szybko równe litery. Teraz wychowawczyni zaczyna sprawdzanie prac z kaligrafii od odszukania podpisu. Inaczej nie umie odró¿niÌ, któr¹ pracê napisa³a Gaja. Gaja potrafi pisaÌ nó¿k¹, ale nie chce. Bo jak siê pisze nó¿k¹, to nie mo¿na siê przy tym przytulaÌ do kole¿anek. Pi¹ty bieg Po miesi¹cach na szkolnych huœtawkach dzieci nie zwraca³y uwagi na chorobê Gai. Przecie¿ wiele razy widzia³y jej krótkie ³apki. Nie mia³y okazji zobaczyÌ nó¿ki, bo pod ubraniem jej nie widaÌ. Gaja sama sobie z tym poradzi³a. - Ej! Kto chce zobaczyÌ moj¹ krótk¹ nó¿kê! - krzyknê³a na pierwszym wuefie. Nie chcia³a czekaÌ, a¿ sami bêd¹ ukradkiem ogl¹daÌ. Dzieciaki siê napatrzy³y i by³ spokój. W ogóle dzieci lubi¹ Gajê. Bij¹ siê, kto ma pomóc wsi¹œÌ jej na wózek. Gaja nie jest ca³kiem samodzielna. Pomaga jej pani Ela, opiekunka, któr¹ mama pozna³a na przystanku. Pani Ela chodzi z Gaj¹ do szko³y. Wyjmuje Gai zeszyt z plecaka, d³ugopis z piórnika, kredkê z kieszonki. Pomaga wycinaÌ, wchodziÌ na piêtro, przebieraÌ siê przed wuefem. Ubezpiecza na korytarzu, dyskotece, w sto³ówce. Wyjmuje zeszyt z plecaka, d³ugopis z piórnika, kredkê z kieszonki. Tam gdzie jest Gaja, jest i pani Ela. Czy tak bêdzie zawsze? Mama Gai nie wie i nie chce siê tym martwiÌ, ¿ycie i tak j¹ zaskoczy. Przecie¿ kilka lat temu nie myœla³a nawet, ¿e Gaja pójdzie do zwyk³ej szko³y. A w szkole jest teraz problem. Bo Gaja ma nowy wózek, którym za szybko jeŸdzi. Wózek jest elektryczny i ma b³yszcz¹ce reflektory, które mo¿na w³¹czyÌ, jak jest ciemno na ulicy. Ma te¿ piêÌ biegów, które kusz¹, ¿eby je wrzuciÌ. Ale umowa jest taka, ¿e w szkole wolno jeŸdziÌ tylko na jedynce. Rzadko udaje siê Gai dotrzymaÌ tej umowy. Zanim siê obejrzy, sunie na pi¹tce, zostawiaj¹c w tyle goni¹ce j¹ nauczycielki i chmarê dzieciaków. Przy tej prêdkoœci trudno wyrobiÌ na zakrêcie. No i raz Gaja nie wyrobi³a, wpad³a na œcianê i urwa³a jeden reflektor. Potem musia³a szukaÌ pana Stasia i b³agaÌ go, ¿eby szybko go przymocowa³ . ¯eby mama siê nie zorientowa³a, jak przyjdzie po Gajê do szko³y. Pan Stasiu spojrza³ na Gajê z wyrzutem - jak tak bêdzie jeŸdziÌ, w koùcu coœ sobie zrobi. Nie umia³ gniewaÌ siê d³ugo. Bo Gaja zapyta³a: - A gdzie jest napisane, ¿e niepe³nosprawne dzieci powinny byÌ grzeczne? £zy Gaja zawsze wie, kogo prosiÌ o pomoc. Pani ze œwietlicy ma na to swoj¹ teoriê: Gaja ma szósty zmys³, raz spojrzy na cz³owieka i wie, czy jest dobry, czy jest z³y. Gaja spojrza³a raz na pana Stasia i wiedzia³a, ¿e zawsze mo¿e go prosiÌ o pomoc. Pan Stasiu jest szkolnym konserwatorem. 50 lat na karku, 13 w szkolnictwie. Dla Gai to nie jest w³aœciwie pan Stasiu, tylko Stasiu. Pozwala jej mówiÌ sobie po imieniu. W koùcu to on umyœli³ dla Gai specjalne krzes³o, bo ze zwyk³ego jej pupa ucieka³a. To on puszcza windê, gdy Gaja ma lekcje na górze. I to on w Dniu Nauczyciela dosta³ od niej laurkê z kwiatkiem, któr¹ do dziœ w kantorku trzyma. Tu¿ obok klasy IIc z 19 parami d³oni i dwukrotnie odrysowan¹ stop¹ Gai jest pokój pani Ali, woŸnej. Gaja zagl¹da tu prawie na ka¿dej przerwie. O czym rozmawiaj¹? Mo¿e o tym, ¿e ch³opak z czwartej klasy znowu pacn¹³ Gajê w g³owê i jest jej smutno, bo nie mo¿e mu oddaÌ? Albo o tym, ¿e jakiœ nowy uczeù zapyta³ Gajê, dlaczego nie ma r¹czek i jednej nó¿ki, i Gaja znów musia³a powiedzieÌ, ¿e najwa¿niejsze, jaka jest w œrodku? A mo¿e w ogóle nie rozmawiaj¹? Nie dowiemy siê tego od pani Ali. Bo gdy tylko ktoœ pyta j¹ o Gajê, natychmiast p³acze. Chcia³em zapytaÌ Gajê, o czym rozmawia z pani¹ Al¹. Ale najpierw musia³em wymyœliÌ, jak rozmawiaÌ z Gaj¹. Wywiad to nie najlepsza metoda na rozmowê z oœmiolatk¹. Wymyœli³em, ¿e nagramy na mój dyktafon p³ytê, p³ytê dla mamy. Gaja i jej dwie kole¿anki - w trójkê zawsze raŸniej - usiad³y ze mn¹ w ma³ej sali. I nagraliœmy piêkn¹ p³ytê. Piêkn¹, choÌ nie ma na niej wiêkszoœci pytaù, które chcia³em zadaÌ. Zabrak³o mi odwagi. Zacz¹³em z rezonem. - Gaja, kim chcesz byÌ? - Psychologiem. Mówi³abym ludziom, których spotka³o coœ z³ego, ¿eby siê nie smucili. Bo nie ma po co. I tak siê rozwi¹¿e. Potem na p³ycie s¹ piosenki. Ulubiona piosenka Gai to "Wszyscy chc¹ kochaÌ". Nie trzeba jej prosiÌ, sama œpiewa: "Wszyscy chc¹ kochaÌ, choÌ nie przyznaj¹ siê. Tak piêknie jak w kinie, jak we œnie. Wszyscy chc¹ kochaÌ do utraty tchu, zmys³y postradaÌ bezpowrotnie... ChoÌby raz, jeden jedyny raz".
WiĂŞcej juÂż o nic nie pytaÂłem. *Gaja nienawidzi chodziĂŚ na protezie, ale kiedyÂś bĂŞdzie musiaÂła jÂą polubiĂŚ. Bo tylko z niÂą moÂże byĂŚ choĂŚ trochĂŞ samodzielna. Dziewczynka co dwa lata wyrasta z protezy, ktĂłra jest tak droga, Âże mamy Gai na niÂą nie staĂŚ. Prosi wiĂŞc o pomoc. Fundacja Gai StaroĂą 94 1050 1461 1000 0022 9055 6816.
|