Napromieniowani
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
 
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: SŁOŃCE I DESZCZ  (Przeczytany 2220 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
ROBERTO
Gość
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 12, 2009, 19:00:08 »

to miło Norbi,ze tak napisałeś. Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Mrugnięcie Mrugnięcie Mrugnięcie
Zapisane
62norbi
Prezes
Administrator
zakochany w forum
*****

ile piszemy 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 407


Prezes


« Odpowiedz #5 : Wrzesień 12, 2009, 18:41:20 »


 NORBI, TY CHCESZ NAM  POMÓC. PAN OWSIANKO WIDZĘ TEŻ MĄDRZE PISZE O NASZYM ŻYCIU.
POZWOLĄ PANOWIE ŻE ZWRÓCĘ SIĘ DO UŻYTKOWNIKÓW TEGO FORUM?  KOCHANI JEŚLI KTOŚ OFERUJE NAM WSPARCIE MÓWIĄC ZRÓBMY COŚ RAZEM, NIE BÓJCIE SIĘ MY TEZ JESTEŚMY ON i WIEMY, CO CZUJECIE. TO NA MIŁE  ŻYCIE RÓBMY TO WALCZMY PRZEZ  PISANIE  TU SPOTYKANIE SIĘ NA CZACIE.ZAPRASZAJMY REHABILITANTÓW  I KOGO SIĘ DA, NIE ZMARNUJMY TEJ SZANSY, DRUGIEJ MOŻE NIE BYĆ......

ROBERTO ,TY TEŻ JESTEŚ WSPANIAŁY.
Gruszka ... Masz sto procent racji...  Przyłączam się do pochwały obu dwóch Panów..Kto się przyłącza jeszcze?Coś Mrugnięcie Coś
Zapisane

Nie oglądaj się na rząd, bo wyręczając go, możesz zrobić dużo dobrego, zaś on nie wyręczy cię w niczym.
Antybudynek (kliknij tu...)
http://duetkolezenski.pl.tl/
http://duetkolezenski.phorum.pl/
ROBERTO
Gość
« Odpowiedz #4 : Wrzesień 12, 2009, 14:24:02 »

dzięki Gruszko,że mnie tak ocenilaś,a Norbi...wspólczuję Tobie,ze takie miałeś nieudane dzieciństwo,ja naogół mam udane życie,no może poza tym,ze miałem operację na serce w dzieciństwie na serce,ale z natury nie narzekam lub malutko.Ogólnie to mam udane życie.
Zapisane
gruszka
Administrator
napromiieniowany w forum
*****

ile piszemy 0
Offline Offline

Wiadomości: 598


« Odpowiedz #3 : Wrzesień 12, 2009, 02:08:18 »

 NORBI, TY CHCESZ NAM  POMÓC. PAN OWSIANKO WIDZĘ TEŻ MĄDRZE PISZE O NASZYM ŻYCIU.
POZWOLĄ PANOWIE ŻE ZWRÓCĘ SIĘ DO UŻYTKOWNIKÓW TEGO FORUM?  KOCHANI JEŚLI KTOŚ OFERUJE NAM WSPARCIE MÓWIĄC ZRÓBMY COŚ RAZEM, NIE BÓJCIE SIĘ MY TEZ JESTEŚMY ON i WIEMY, CO CZUJECIE. TO NA MIŁE  ŻYCIE RÓBMY TO WALCZMY PRZEZ  PISANIE  TU SPOTYKANIE SIĘ NA CZACIE.ZAPRASZAJMY REHABILITANTÓW  I KOGO SIĘ DA, NIE ZMARNUJMY TEJ SZANSY, DRUGIEJ MOŻE NIE BYĆ......

ROBERTO ,TY TEŻ JESTEŚ WSPANIAŁY.

 
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 12, 2009, 18:34:48 wysłane przez 62norbi » Zapisane
62norbi
Prezes
Administrator
zakochany w forum
*****

ile piszemy 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 407


Prezes


« Odpowiedz #2 : Wrzesień 11, 2009, 23:45:11 »

Robercie...
Ja nie mam dobrych wspomnień z tego lepszego życia, ponieważ byłem jeszcze za mały (miałem 1,5 roczku), do szóstego roku życia byłem sparaliżowany od najmniejszego  paluszka u nogi do ostatniego włosa na głowie, potem zaczęło powracać czucie nóg, pierwsze ruchy rąk i nóg... Dzięki intensywnej rehabilitacji i determinacji rodziców łózko zamieniłem na wózek, dalsze lata, doprowadziły mnie ze skończyłem szkołę podstawową, odbierając ostatnie świadectwo już na własnych nogach... Potem następne  szkoły, zawodowa, praca i wieczorowe technikum, a w między czasie średnia szkoła muzyczna, także wieczorowa.. Ale nie o szkole chciałem tu pisać a o nieustannej rehabilitacji... Dzięki moim rodzicom i mojej silnej woli, no i też otoczenia przez ludzi co pomagali mi stanąć na własne nogi i dziś chodzę o własnych siłach... Teraz chciałbym abym mógł pomagać "ON", zawsze powtarzałem sobie gdy wstanę na własne nogi, będę pomagał innym niepełnosprawnym...
Zapisane

Nie oglądaj się na rząd, bo wyręczając go, możesz zrobić dużo dobrego, zaś on nie wyręczy cię w niczym.
Antybudynek (kliknij tu...)
http://duetkolezenski.pl.tl/
http://duetkolezenski.phorum.pl/
ROBERTO
Gość
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 10, 2009, 11:17:35 »

ciekawa historia-opowiadanie,bardzo zyciowe i wzruszające.
Zapisane
Marek Jastrząb (Owsianko)
oj mało nam piszesz:)
*

ile piszemy 0
Offline Offline

Wiadomości: 13


« : Wrzesień 10, 2009, 10:10:52 »

Przez okres nieprzerwanej choroby (44 lata SM) oduczyłem się życia pośród szarej codzienności. Teraz każda czynność wymaga ode mnie precyzji, koncentracji, zharmonizowania faktycznego ruchu ciała z ruchem opartym na jego wyobrażeniu. Przedtem byłem zadbanym pedantem. Rzeczy, których używałem, miały swoje miejsce. Teraz nie mam siły na to, by je tam odłożyć.

Dano mi rentę, nie chodziłem więc do pracy (I grupa), nie stykałem się z ludźmi zajętymi użeraniem się ze zwykłymi problemami, z tym, za co przetrwać do wypłaty, co włożyć do gara, z czego zapłacić czynsz. W zamian mogłem cieszyć się nieustannie podłym zdrowiem, latać po przychodniach, czepiać  się nadziei na cud. A w przerwach pomiędzy pobytami w szpitalach, sanatoriach i u znachorów, świtem lub nocami mogłem uczyć się, czytać, jeździć palcem po mapie, podróżować po tych miejscach, do których nie pojadę nigdy. 

Wtedy chodziłem jeszcze, jeszcze kuśtykałem trzymając się mebli i nie wyobrażałem sobie, że może być gorzej. Sądziłem, że osiągnąłem dno. I tak mi się wydawało, aż do momentu, gdy przestałem wychodzić na zewnątrz, gdy zadomowiłem się w łóżku. Porównuję tamtejsze oceny swojej zdrowotnej sytuacji z obecną i dochodzę do wniosku, że za kolejne parę lat znowu będę zdziwiony dzisiejszymi narzekaniami. Znowu zapadnę w ciemność. I znowu będę sądził, że już gorzej być nie da rady.; w takich chwilach uświadamiałem sobie, że mam szczęście. Moi znajomi ze szpitala, chorzy na to samo, już od dawna nie wstawali z barłogu, podczas gdy ja hopsałem po całej sali i wszędzie było mnie pełno, wszędzie był nadmiar mojej obecności, na korytarzu, w dyżurce, w innych salach. Patrzyli na mnie z zazdrością, a wieczorami zwierzali się, że nie czytają, bo nie potrafią skupić się na jednym rządku liter. Podobnie z oglądaniem telewizji. Skarżyli się, że litery i obrazy są płynne, oleiste, zamazane.

Więc gdzie mi do nich, jak mogłem przypuszczać, że jestem do nich podobny? Przecież moje cierpienia były niczym, były błahostkami w porównaniu z ich. I jak ludzi idących do pracy, zdrowych i zagonionych walką o byt, zrozumieć nie byłem w stanie, tak i ludzi chorych bardziej ode mnie, też. Bo trzeba być w skórze drugiego człowieka, trzeba żyć w jego trudnościach, kompleksach i „nierealności", by wydawać o nim sąd; większość z nas jedzie na podobnym wózku, ale to my decydujemy, dokąd nas powiezie: czy w słońce,  czy w deszcz.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 10, 2009, 10:28:57 wysłane przez Marek Jastrząb (Owsianko) » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Strona wygenerowana w 0.728 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

jinsei-no-imi etavlon filtrowa36 dawid120 xbustyx